niedziela, 6 kwietnia 2014

20. OSTATNI Z TEJ CZĘŚCI!

~*~

*Stev*

~Rozmowa~
- Tak Isaac, jestem już w szpitalu. 
- I co z małą?
- Lekarz powiedział że mam się nie martwić, zaraz przyjdzie to wszystkiego się dowiem.
- Mam nadzieje że ten dupek nigdy się do niej nie zbliży! - Krzyknął do słuchawki na co ją oddaliłem do ucha.
- Spokojnie ja już się tym zajmę. Muszę kończyć lekarz idzie. - Szybko zakończyłem połączenie i schowałem telefon do tylnej kieszeni moich jeansów.

Starszy łysawy mężczyzna w białym kitlu zmierzał w moim kierunku. Mam nadzieje że z Julii wszystko w porządku, dobrze że chciałem ją odwiedzić, wyjaśnić wszystko. Powód mojego nagłego wyjazdu. Oddaliliśmy się od siebie od czasu przeprowadzki, a teraz żałuje że pozwoliłem jej zostać. Nawet nie wiem co się stało że tu jest, jedno wiem że musi zerwać kontakt z tym gangsterem, przecież jakbym wiedział na początku z kim się zaprzyjaźniłem nigdy bym go do domu nie przyprowadził.

Julii wybiegła z Baru trzaskając drzwiami, jak zawsze w takich sytuacjach muszę iść i przepraszać za jej zachowanie. 
- Przepraszam stary za nią. - Popatrzyłem na bruneta.
- Twoja dziewczyna jest bardzo wybuchowa. Jestem Harry Styles. - Uśmiechnął się, wyciągając dłoń w moim kierunku.
- Siostra. Stev Parks,- Chwyciłem jego dłoń i potrząsłem. Wydaje się miłym chłopakiem, przez co jestem jeszcze bardziej zażenowany jej zachowaniem. Nagle usłyszeliśmy odpalający się silnik, wyjrzeliśmy przez okno. Oczywiście Julii odjechała zostawiając mnie samego na pastwę losu.
- Chyba Ci uciekła.. - Oznajmił.
- Na to wygląda. Dobra będę się zbierał przede mną długa droga.. - Ciężko westchnąłem.
- A może potrzebujesz podwózki? - Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Jak nie będzie to problem.. - Proszę, by nie był.
- Spokojnie mieszkamy koło siebie. Dziś się wprowadziliście, a jak chciałem przyjść z ciastem to już uciekliście. - Rzekł rozbawiony.
- Haha, może zamiast ciasta piwo? 
- Jestem za!

Lekarz zmierzył mnie wzrokiem. Po czym zajrzał w dokumenty, które trzymał w prawej pomarszczonej ręce.
- Pan..? - Nie odrywał wzroku od dokumentów.
- Steven Parks! - Prawie krzycząc odpowiedziałem, teraz dopiero uświadomiłem sobie jaki jestem ze stresowany.
Jego wzrok utkwił na mojej twarzy.
- Więc, pani Julietta jest po skomplikowanej operacji. Jej stan jak na razie jest stabilny, lecz wszystko zależy od tej doby. Przed dziewczyną dużo rehabilitacji. 
- Ale jak to się stało, co się stało!? - Nie mogłem już wytrzymać tej pierdolonej nie wiedzy.
- Pańska siostra została postrzelona w plecy. Przywiózł ją tu jej chłopak Harry Styles, gdyby nie on mogło już być po niej. Oczywiście na początku zatrzymała się akcja serca, ale opanowaliśmy sytuację. Przepraszam, ale obowiązki wzywają.
Na korytarzu znajdowałem się po chwili sam. Złość i smutek opanowała mnie. Po moich policzkach zaczęły wyznaczać sobie trasę słone łzy. Wiem że popełniłem błąd zostawiając ją tu. A jeśli nie będzie mogła chodzić lub co gorsza nie przeżyje tej doby. Co ja pocznę? Co ja kurwa zrobię!?
Na korytarzu przede mną pojawił się Styles z pokrwawioną koszulką. Od razu nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego.
Nie bronił się, nawet się nie bronił. Pozwalał by moje pięści zatrzymywały się na jego twarzy robiąc kolejne siniaki i rozcięcia. Kiedy zrozumiałem że chłopak nadal się nie bronił rzuciłem nim o ścianę.
- TO WSZYSTKO KURWA TWOJA WINA! - Zacząłem nie opanowanie wrzeszczeć.
- Co z nią? - Z ledwością wykrztusił z siebie.
Po moich policzkach pojawiły się coraz to nowsze łzy.
- To wszystko twoja wina.. - Powiedziałem prawie szeptem, zjechałem po zimnej białej ścianie i schowałem twarz w ręce.
- Proszę powiedz że żyje.. - Nie odezwałem się słowem. - POWIEDZ DO JASNEJ KURWY ŻE ONA ŻYJE! - Z ledwością uniósł się. Po czym stracił kontrole i ciężko upadł na krzesło, na jego twarz tak jak na mojej pojawiły się łzy. 
 Nie mogę mu powiedzieć że żyje, musi dać jej spokój. 
Podniosłem swoją zapłakaną twarz na zagubionego chłopca, po czym pokiwałem przecząco głową, na znak że nie żyje.
- NIE, Nie.. nie.. Nie kurwa! - Zaczął rzucać plastikowymi krzesełkami o ścianę rozwalając je. Nawet kwiatka, który stał w kącie holu roztrzaskał o podłogę. Widziałem że go to bardzo zabolało. Ale muszę ją chronić. Muszę jej dać to bezpieczeństwo, którego przy nim by nie miała.

Zza zakrętu wyszło trzech ochroniarzy, którzy z ledwością chwycili wyrywającego się chłopaka. Wynosząc go z holu szpitala i dając ostrzeżenie iż ma zakaz wstępu na teren szpitalny.

~*~
Dwa miesiące później...




Minęło dwa miesiące i na szczęście nie widziałem Harrego, ani razu od tego incydentu. Podobnież wyjechał, że zostawił wszystkich bliskich bez pożegnania. Nie obchodzi mnie to co on zrobi, teraz moim celem jest chronić Julii. By nigdy więcej się z nim nie spotkała. Nawet jak będzie trzeba powiem że uciekł.. Jak tchórz. Wiem że skłamie, ale to jedyne wyjście. 
Poprawiłem się na niewygodny krzesełku koło łóżka Julii, siedzę tu dzień w dzień przez dwa miesiące. Po operacji zapadła w śpiączkę i nie wiadomo kiedy się obudzi. Schowałem twarz w ręce i znowu dałem upust swoim emocji przez płacz.
Po chwili do moich uszu dobiegło westchnięcie. Czekaj.. 
Mój wzrok od razu pokierował na twarz Julii.
Jej piękne brązowe oczy były otwarte, nie zamknięte. Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Boli mnie wszystko.. - Grymasiła, moja stara dobra Julii powróciła.
- Dziwisz się przespałaś osiołku dwa miesiące. - Po moich policzkach spływały coraz to nowsze łzy, ale te były inne. To były łzy szczęścia.
- Kim jesteś ? - Zaraz, stop ? Że co ?
- Julii proszę Cię nie żartuj sobie! - Ścisnąłem ręce w pięści.
- Osiołku ? - Zapytała zdezorientowana.
- Czeka chwilkę idę po lekarza. - Wstałem z krzesła, po czym skierowałem się do recepcji, którą tak dobrze już znam, tak samo jak recepcjonistkę.
- Witam Cię Anna. Potrzebuje lekarza, Julii się obudziła. - Na jej twarzy zawadniał uśmiech.
- Już dzwonie, chwilka! - Radośnie chwyciła za słuchawkę po czym zadzwoniła do lekarza. 
- Już idzie. - Oznajmiła mnie po zakończonej rozmowie.


Ten sam siwy doktor o nazwisku Brein podszedł do mnie.
- Co tam Stev? 
- Dobrze, Julii się obudziła. 
- To wspaniale! Chodźmy do niej. - Ruszył w kierunku jej sali.
- Mamy tylko jeden problem.
- Stev, jaki problem? - Zatrzymał się.
- Nie pamięta kim jest..
- No to mamy rzeczywiście problem. - Jego brwi się zmarszczyły.

Po dokładnym obadaniu Julii, wszystko wskazuje że straciła pamięć i długo nie będzie nic pamiętać, jak w ogóle odzyska pamięć...
Wyprostowałem się na krzesełku, była to całkiem inna Julii. Tak nowa, a może taka kiedy była wcześniej. Beztroska.
- No więc chcesz się czegoś o sobie dowiedzieć? - Kiwnęła głową potwierdzająco. - Masz na imię Nicoll Argent, hot siedemnastolatka. - Usłyszałem jej chichot. Wiem że skłamałem jak ma na imię, ale wszystko już było zaplanowane. Zmieniłem jej imię i nazwisko, zamieszka w internacie daleko stąd, czyli w Paryżu. Będzie z daleka od tego bagna, będzie mogła zacząć wszystko od nowa.  - Przeskoczyłaś rok, lecz nie martw się, przez to że opuściłaś tyle dni nauki zostajesz na rok w tej samej klasie. Czyli powracasz do swojego rocznika.
- Jestem kujonem? - Usłyszałem jej cichy zachrypnięty głos.
- No można tak powiedzieć, dostałaś stypendium w Paryżu na które się zgodziłaś. Więc jak tylko opuścisz szpital wyjeżdżasz do Paryża.
- Chyba wyjeżdżamy. - Poprawiła mnie.
- Nie, Jul.. Nicoll. Wyjeżdżasz sama. Zamieszka w jednym z najlepszych internatów w Paryżu. Ja muszę tu zostać, mam tu pracę.. - Ugh.. O mały włos się nie wygadałem. Osiołek zrobił smutną minę. - Nie martw się teraz na zapas. Będzie dobrze, jesteś bardzo silna.
- Byłam. Kiedyś tak, teraz czuje się jak zagubione dziecko. Mam jeszcze jedno pytanie.. - Moje ręce zaczęły się nie miłosiernie pocić. 
- Tak? - Z ledwością wydusiłem.
- Jak się tu znalazłam? - Zapytała zaciekawiona.
- Wracałaś z biblioteki wieczorem i ktoś Cię postrzelił. - Wmyśliłem szybkie kłamstwo. Będę się smażył w piekle, oj.. będę.

~*~
*Nicolle*

Mam w głowie jeden wielki chaos. 

Serca już nie mam, rozum tracę co dzień coraz bardziej, nie myślę, nie istnieje, po prostu trwam między pustką a ciszą, między brzdękiem otwierającej się butelki piwa a dymem ze szluga, trwam tak pomiędzy rzeczywistością a zaświatami, trwam, bo niby jestem a umieram.

 Nienawidzę tej nie wiedzy o sobie. Przeczuwam że Stev mnie okłamuje, ale nie wiem w jakiej kwestii. Czuję narastającą pustkę, ale nie mogę zrozumieć po czym lub co gorsza po kim.

Kiedy człowiekowi jest źle – Skarży się. Kiedy jest naprawdę źle – Milczy. Ale kiedy jest naprawdę bardzo źle – Śmieje się. Po prostu siada z założonymi rękami i śmieje się z tej całej, żałosnej sytuacji.




Jeszcze to sobie wszystko kiedyś poukładam i może kiedyś zrozumiem słowa mojego brata.
"- Co jej powiesz gdy sobie przypomni, gdy nie uwierzy w twoje kłamstewko? Kiedy nie zrozumie czemu jej to robisz. - Zaskoczyły mnie słowa Isaaca.
- Ale czego nie rozumiesz? Nie rozumiesz, że jemu bez Ciebie jest lepiej? Że w końcu jest szczęśliwy, że w końcu nie musi się o Ciebie troszczyć, przejmować, biegać za Tobą tam i z powrotem? Nie rozumiesz, że to właśnie dzięki Tobie on ma to lepsze życie bez Ciebie?
- Myślisz że nie za ostro? 
- Nie. - Odparł chłodnym tonem mój brat."


Nowe realia, sami nowi ludzie, a przede wszystkim żadnych wspomnień.


==================================




Tak to koniec pierwszego sezonu "Kochanie masz do wyboru, życie albo ja!" Oczywiście będzie drugi, w którym wszystko toczy się rok później w Paryżu.
II Część pt. " Come to me! "

ZAPRASZAM DO DALSZEJ PRZYGODY JULII, A MOŻE RACZEJ NICOLL. :)

UWAGA ! BARDZO WAŻNE !

Po przemyśleniu całej tej sytuacji. Postanawiam iż w pierwszej części pt. ,,Kochanie masz do wyboru, życie albo ja! " będzie tylko 20 rozdziałów. Jest to bardzo chaotyczne opowiadanie więc nie chcę dalej tego ciągnąć. Lecz nie martwicie się będzie druga część, która będzie mniej chaotyczna ( mam nadzieje ) i o wiele lepsza! Ponieważ moje zdolności pisarskie są chyba coraz lepsze. Oczywiście do następnej części będzie drugi blog o innym tytule :) 
Określając tą część chcę powiedzieć że chodziło mi tylko o Julii całe skupienie zostało przeznaczone głównej bohaterce która zmagała się ze śmiercią swojego ukochanego, który jak się okazało nie był dla niej tak ważny jak Harry. Że nie mogła się poddać temu że za pierwszym razem kiedy ich spojrzenie się odnalazło zakochali się w sobie. 

Chciałabym też oświadczyć iż główna bohaterka się zmieni.

Będzie to ta sama Julii lecz zmieni trochę swój wygląd na :
Dziewczyny są bardzo podobne, więc nie widzę problemu by wam to przeszkadzało :)

Kocham was i mam nadziej że będziecie czytać dalszą historie JUHA :D 

MACIE POMYSŁ NA NOWY TYTUŁ ?
A może :

a. I will, I swear
b. Prawdziwa miłość zawsze wygrywa
c. Come to me

PROSZĘ O WASZE ZDANIE W KOMENTARZU!
ONO SIĘ LICZY DLA MNIE NAJBARDZIEJ !
BO JESTEM TU TYLKO DLA WAS!