niedziela, 16 marca 2014

VII. Mój aniołku. [*]

MUZYKA!!!
- Musimy jechać!- Krzyknął Derek wyciągając z szafy jakieś szare dresowe spodnie i bluzę. - Ubierz to, spodnie są mojej byłej dziewczyny powinny pasować, a bluza moja żebyś nie zmarzła. - Powiedział podając mi to. Nie wiedziałam co się dzieje więc bez zastanowienia ubrałam się w rzeczy od Dereka.
Wziął jeszcze swoją skórzaną kurtkę i szybkim krokiem wybiegł z pokoju. Jak najszybciej podążyłam za nim, żeby się nie zgubić. Nie wiem co się dzieje, to jest straszne. - Derek!- Krzyknęłam ze schodów. Po czym poślizgnęłam się i zjechałam. Derek odwrócił się i zobaczył co się stało. Wziął mnie na ręce i szybko pobiegł do samochodu umieszczając mnie w nim. Nie zamknął nawet drzwi od domu, więc musi się dziać coś złego, strasznego. Kiedy odpalił ślinik zaczęłam go wypytywać.
- Derek, kurwa! Co się dzieje !?-Zignorował moje pytanie.
- Nic Ci nie jest?
- Derek, pytam się coś ciebie!- Krzyknęłam.
- Ja również.- Odpowiedział patrząc się na drogę. Widziałam że nie da za wygraną.
- Tak nic mi nie jest, a teraz powiedz mi co się dzieje bo mnie zaraz coś trafi!- Derek podał mi telefon na którym było widać zdjęcie małej słodkiej dziewczynki.

- Śliczna mała istotka.- Uśmiechałam się do Dereka, oddając mu telefon. Zobaczyłam że zaczął płakać jak mały chłopiec. - Tak wiem, udajemy się do tej małej istotki.- Powiedział przez łzy uśmiechając się blado.
- Serio o czwartej na ranem!?- Powiedziałam sarkastycznie.
- Tak, inaczej jej nigdy nie zobaczę.- Co? Dlaczego? O co tu chodzi? Kurwa, tyle pytań, a brak odpowiedzi.
Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy, strasznej ciszy. Nie wiedziałam co się dzieje. Kiedy zajechaliśmy pod szpital, Derek wyskoczył z auta jak poparzony zaczął biegnąć w stronę wejścia. Również zaczęłam biegnąć za Derekiem, i zaś nie zamknął auta. Kiedy byliśmy już w środku, Derek podbiegł do recepcji gdzie siedziała starsza grubsza pani.
- Przepraszam.. - Powiedział zrozpaczony.
- Tak ? - Zapytała przejęta kobieta, chyba pierwszy raz widzi takiego mężczyznę w takim stanie, tylko co go do tego stanu doprowadziło?
- Gdzie leży Amelka Black?- Co ? Co tu kurwa jest grane?
- A pan jest kimś z rodziny?- Zapytała starsza kobieta.
- Tak.- Odpowiedział bez zastanowienia.
- Czwarte piętro pokój 422.- Przeczytała kobieta z monitora.
Derek od razu rzucił się w stronę windy. Ja szybko powiedziałam kobiecie ``dziękuję`` i udałam się za Derekiem. Gdy winda się otworzyła wskoczył do niej i chyba z 50 razy naciskając guzik z cyferką 4. - Myślisz że jak będziesz tak naciskać dojedziesz szybciej? - Rzuciłam krótko.
- Tak, tak kurwa myślę!- Krzyknął na mnie, a całe pomieszczenie rozeszło się jego echem.
- To jesteś w błędzie. Jeszcze to zepsujesz idioto!
- Przepraszam...- Powiedział po czym osunął się po jednej z ścian windy chowając twarz w ręce. Zrobiło mi się go smutno... Podeszłam do niego i go przytuliłam.- Będzie dobrze..- Szepnęłam mu do ucha. Gdy nagle winda stanęła szybko stanęliśmy i chwyciliśmy się za ręce.- Będzie dobrze..Musi.- Powtórzyłam ostatni raz. Drzwi windy się otworzyły, a na przeciwko stała mała dziewczynka.
Derek mocnej ścisnął moją rękę wycierając twarz drugą. Mała zrobiła smutną minkę. Już byłam pewna że to ten aniołek ze zdjęcia. Była śliczna, taka malutka bezbronna, taka czysta...

Wyszliśmy z windy. Staliśmy tam przez dłuższy czas wpatrując się w małą. Była przypięta do kroplówki i jeszcze do jakieś maszyny. Nagle Derek podszedł do małej dziewczynki, a ta  znienacka rzucił się na chłopaka płacząc. Krajało mi się serce.
Chłopak próbował uspokoić dziewczynkę ale on się jeszcze mocnej rozpłakała, wiedziałam że on też płacze chociaż był tyłem do mnie. - Skarbie... Aniołku, cichutko..- Chłopak próbował.- Tatuś już jest.- Mówił spokojnie. CO JAKI KURWA TATUŚ!? Boże czy ja się całowałam z jej tatą. O boże... Nie, uspokój się Julii! Musisz się dowiedzieć o co chodzi, nie możesz przecież zacząć się kłócić tu, przy tej małej istotce. - Poznaj Amelke..- Powiedział chłopak pokazując na te małe cudeńko. - Amelka ma dwa latka i ..- Powiedział przez łzy. Nagle wyszła młoda dziewczyna, wyglądała młodo. Chyba podobny wiek do mojego. Była piękna, ale również zapłakana.
Rzuciła się w ręce Dereka. Gdy się uspokoili, podeszła do mnie. -Witaj jestem Tay, jestem mamą Amelki jak i również siostrą Dereka. - Co?
- No cześć jestem Julii.- Uśmiechałam się blado.- To ty jesteś siostrą Steva?
- Tak, we własnej osobie. Przepraszam że pytam.. Ale jak to możliwe że.. Boże przepraszam to nie moja sprawa.- Boże, po co zaczynałam.
- Nie przepraszaj, chcesz wiedzieć zapewne czemu Derek jest nazywany tatą Amelki, a również jest moim bratem.-Potwierdziłam głową.- Bo Amelka zasługuje na tatę, a jej nie chce mieć z nią nic wspólnego. Przez niego umiera..- Po jej policzkach pociekła łza.- Co? Umiera?
- Tak zostało jej parę dni.
- Ale jak to przez niego umieraa...?- Zapytałam nie pewnie.
- Bo Amelka będzie miała dziś operacje.. Potrzebuje nowego serca i krwi. A jej grupę krwi trudno znaleźć. Tylko jej ojciec ma ją, a najlepiej by było właśnie od rodziny...
- Boże, straszne. Mogę jakoś pomóc?- Po rozmowie z Tay okazało się że nie chcę mieć nic wspólnego z jej ojcem i nie chcę go prosić o to po raz kolejny o krew. Powiedziała że jej odmówił bez zawahania, powiedział że jeden problem z głowy. Straszny z niego chuj. Jak można takie małe cudo zostawić bez pomocy.

Było już około dziewiątej, mała leżała w swoim łóżku szpitalnym, byłam z nią sama bo Derek oraz Tay musieli załatwić coś przed operacją. Opowiadałam małej bajeczkę.
Nagle do pokoju wszedł Derek.
- Chodź odwiozę cię do domu.
- Nie!- Zaprzeczyłam-..nie zostawię jej.
- Dobrze, zostaniesz tylko zadzwonię do twojego brata.
- Okey.- Rzuciłam krótko.
Dziewczynka popatrzyła na mnie tymi smutnymi oczkami.
- Aniołku, co się dzieje?
- Jull kocam ce.- Powiedziała tym swoim słodki głosikiem. Boże, pokochałam te dziecko.
- Ja ciebie też aniołku.- Ucałowałam ją w czółko, po czym zasnęła.

MUZYKA!

Została godzina do operacji, strasznie się denerwuje. Mam złe przeczucia. - Żeby tylko jej się nic nie stało szepnęłam do Dereka, który przygotowywał kąpiel dla małej. Kiedy wszystko było gotowe wzięliśmy ją do łazienki, a Tay poszła coś załatwić.

Mała się pluskała w wodzie, była taka szczęśliwa. Bawiła się z Derekiem. Byłyby idealny ojcem. - Co aniołku wychodzimy?- Zapytał spokojnym głosem.
- Nie.. Jull bafimy siee? - Jej wymowa była przesłodka.
- Oczywiście!- Kucnęłam koło wanny i zaczęłam bawić się z Amelką. - Derek?
- Hmm?
- Wiesz kto jest jej..?
- Nie, zabiłbym tego .. Tay nie chcę mi powiedzieć. Jestem taki bez radny Julii... - W jego oczach pojawiły się łzy, nie mógł nic zrobić.
- Będzie dobrze, pamiętasz?
- Musi!
- Taataa, jus. Zimno.- Mała się odezwała.
 Derek opatulił ją różowym ręcznikiem po czym wytarł dokładanie. Kiedy była przebrana położyliśmy ją do łóżka. Dołączyła do nas Tay, która bała się że jej córka nie dożyje jutra.Mała popatrzyła na nas i zaczęła płakać.
 Opatuliła się różowym kocykiem z hello Kitty.
- Tatusiu ja nie chce spac...
- Wiem aniołku... Wiem.
- Jull chodz do mne.- Powiedziała wskazując rączkami bym ją przytuliła. Zrobiłam tak jak chciała. Zaczęłam jej szeptać do uszka.
- Aniołku, podarowałaś mi coś, co nawet trudno nazwać. Poruszyłaś we mnie coś, co o istnieniu nawet nie wiedziałam.. Chociaż znamy się ta krótki czas,pamiętaj że jesteś i zawsze będziesz częścią mojego życia. Zawsze! Tylko obiecaj mi że nigdy ode mnie nie odejdziesz.. Obiecaj!- Dziewczynka wsłuchiwała się w moje słowa.
- Obiecujeee.. - Powiedziała zamykając powieki.
- Dobranoc aniołku.


Operacja trwa już trzy godziny.-Ile to kurwa jeszcze będzie trwać!?- Zaczął się niecierpliwić Derek. Tay siedziała przy stoliczku pisząc coś. Może to jej sposób na uspokojenie się.
Po około dwudziestu minutach wyszedł lekarz, Derek od razu się zerwał.- Co z nią? Ile to może trwać!?
- Przepraszam, ale to jest operacja serca, a nie ...
- CO Z NIĄ?- Krzyknął Derek.
- Niech się pan uspokoi. - Powiedział przy łysawy lekarz.
- Na razie dobrze, lecz po tej dobie okaże się wszystko.- Powiedział i opuścił nas.
- Kurw.- Szepnął Derek.

Zobaczyliśmy ją. Była taka bladziutka. Boże przecież ona nic nie zrobiła. NIC. Zostaw ją proszę, weź mnie. Nagle usłyszałam jakiś alarm i lekarzy biegnący do sali małej dziewczynki. Nie wiedziałam co się dzieje. Popatrzyłam na Tay, nie ruszała się, a z jej oka popłynęła pojedyncza łza.
Widziałam przez szybę jak lekarze próbowali ratować małego aniołka. Śledzie wzrokiem monitor, na który jest cały czas prosta kreska.
Modlę się by przeżyła. Nie mogę stracić kolejnej osoby, proszę nie mogę. Nagle lekarze przestali, usłyszałam tylko..`` Zgon 20:32.`` - Ratujcie ją!- Zaczęłam walić w szybę i krzyczeć.
- Obiecałaś, obiecałaś aniołku...- Derek mnie przytulił mocno i pocałował w czoło. Nie mogę tu zostać, nie mogę. Spojrzałam ostatni raz na nią i zaczęłam biegnąć. Wyszłam z szpitala i zaczęłam w deszczu iść nie wiem gdzie. Byłam zmęczona, nie obchodziło mnie nic, położyłam się na środku ulicy. Nie mam siły już na nic. Nagle poczułam że auto hamuje z piskiem opon. Światła samochodu oświetlają mnie, nagle z samochodu wychodzi ktoś i zaczyna się wydzierać.- Julii, kurwa co się dzieje. O mało Cię nie przejechałem!- Krzyczy jakiś głos.. Ej chwilka ja znam ten głos...
- DOBRANOC ANIOŁKU.- SZEPNĘŁAM I STRACIŁAM PRZYTOMNOŚĆ.

*



 ======================================
BOŻE NIE POWINNAM, ALE CZEGO SIĘ NIE ROBI DLA SIOSTRY. XXX
POZDRAWIAM :*

VI.CZĘŚĆ 3./RYZYKO? RYZYKO ŻE SIĘ ZAKOCHASZ.

- Nie Julii, nie zgadzam się! To jest zbyt niebezpieczne!- Harry się ostro zdenerwował, pewnie dla tego że mu się sprzeciwiam.
- A co boisz się że przegrasz? - Zapytałam z chytrym uśmiechem, jego oczy pociemniały. Hmm.. Oznacza to że musiałam go nieźle zdenerwować. Już go w połowie rozszyfrowywałam. Piękne zielony oczy- Harry dobry, ciemne.. Podchodzące pod czerń- Harry zły, ewakuować się. Ale mi sprawiała to przyjemność, jak jest zły. Wtedy jest taki śmieszny i nadąsany, jak malutki Harry. 
- Ja się boję!? Czy ja wyglądam na kogoś kto się boi, kurwa?- Zaczął krzyczeń, a ludzie którzy siedzieli koło naszego stolika za czeli się ewakuować. Trzeba podsycić jeszcze troszkę ogień.
- Tak, wyglądasz jak byś się bał..- Zrobiłam pauzę bo Harry postawił mnie  przed sobą.- .. Mnie!- Dokończyłam z tym samym uśmiechem na ustach.
- Skarbie..-Podszedł bliżej chwycił mnie w uścisku.- .. Boje się ale nie ciebie, tylko o ciebie. Wiesz że może Ci się stać krzywda. To nie jest jakiś tam wyścig pierwszych klas, którzy boją się przekroczyć 50 km/h. To jest już wyścig dużych chłopców...- Harremu przerwał chłopak o ciemnych włosach.
- Harry, kurwa powiedz jej że to nie jest dla dziewczynek.- Harry zmierzył go, a ten się zamknął.
- Zamknij się kurwa Zayn, nie z tobą rozmawiam. A jak jeszcze raz wtrącisz się w naszą rozmowę to zobaczysz, jak nie przyjemnie może być.
Chłopak tylko przeprosił Harrego i jak najszybciej opuścił klub.
- To jak Harry, ścigasz się czy wymiękasz?- Przerwałam ciszę. Popatrzył na mnie i się cicho zaśmiał.
- Dla tego cię uwielbiam, jesteś moją ulubienicą Julii. No dobrze.
- Co? Serio, się zgadzasz?- Zapytałam z nie dowierzaniem.
- Tak, ale pod warunkiem że jeśli przegrasz będziesz moją dziewczyną.- CO? W mojej głowie panował chaos.
- No chyba sobie jaja robisz!? 
- Nie Julii. - I zaś jego chytry uśmieszek.- Chyba że się cykasz?
- Ja cykam, po moim trupie Harry. To co idziemy czy masz zamiar tu stać jak kołek?- I zaś ten jego śmiech, tylko że głośniejszy.
- No co ?- Zaczyna mnie wkurwiać, zaraz mu przyleje i zamiast tych pięknych ząbków będzie miał..
- Chyba nie wyobrażasz sobie że będę się ścigał z tobą teraz.
- A czemu nie!?- Zmarszczyłam brwi.
- Po pierwsze serio chcesz wsiąść na motor w tym stroju..- Zaś mnie zilustrował od góry do dołu.- A po drugie nie mam zamiaru ścigacz się z tobą jak jesteś pod wpływem alkoholu. Nie śpieszy mi się odwiedzać Cię w szpitalu, kochanie.
- Nawet bym nie ważyła Cię o to prosić.. To kiedy i gdzie, słońce?
- No i to mi się podoba, szczegóły wyśle Ci sms. 
- Tylko się nie przyzwyczajaj do miłych słówek bo nie długo się pożegnamy. Chodź Derek.- Splotłam moje palce z Derekiem. Był zdenerwowany, ale nie odezwał się do póki nie opuściliśmy klubu.
- Co ty kurwa zrobiłaś najlepszego Julii!? - Zaczął wrzeszczeć na mnie.
- No co ? Nie wiem o co mu chodzi, a mam go serdecznie dość. Chcę by się ode mnie odpierdolił.- W moich oczach pojawiły się łzy, nie wiem dlaczego. 
- Wiesz że z nim nie wygrasz..- Przerwałam mu.
- Niby czemu!? Nigdy mnie nie widziałeś w akcji, więc proszę Cię nie wypowiadaj się na ten tema! Proszę.
- Przepraszam, ale Harry jest nie pokonany. Naprawdę. Wszyscy się z nim ścigali w Londynie, nawet ja. Dla tego ma tytuł nie pokonanego D.K.
- D.K?- Zdziwiłam się, Dziwny koleś? hahaha. Tak to na pewno to .
- Drift King ! Nie mów że nigdy nie słyszałaś o tym !?- Pokiwałam przecząco głową.- To może opowiem Ci wszystko o nim żebyś wiedziała w co się wplątujesz lub wplątałaś.
- Okey.- Otworzył mi drzwi bym weszła do ciepłego samochodu. Kiedy jechaliśmy, zaczął opowiadać.
- Harry Styles, niby normalny nastolatek... O nie ! Harry ma gang..- Nie dałam mu dokończyć.
- To dlatego się go wszyscy boją!- Wow, odkryłam eurekę.
- Tak i nie przerywaj. Jego gang jest najgroźniejszy w całym Londynie. Wszyscy się go boją, nawet policja. Jest tu jak król, do wszystkiego ma dojścia. Handluje wszystkim co popadnie.. Od aut, części, narkotyków po ludzi. - Popatrzyłam na niego zdziwiona.- Tak, Julii nawet ludźmi. Wszyscy się go boją, bo na wszystkich ma haka. Bierze udział w wyścigach, jest najlepszy w tym. Julii...- Popatrzył na mnie.- Hmm...?
- Nawet jest zdolny do zabijania. Nie wiem jak go poznałaś, ale to był największy błąd w twoim życiu.- Nagle przerwał naszą rozmowę telefon. Popatrzył na telefon, a później na mnie. - To Stev, on nie może o niczym wiedzieć.- Pokiwałam twierdząco głową. Nie mam nawet zamiaru mu coś mówić. Dla jego bezpieczeństwa. Tylko jest taki mały problem, że to co mi powiedział Derek w ogóle mnie nie przeraziło. Nic, a nic. 

*Rozmowa Dereka z Stev*
- No cześć stary.
-....
- No właśnie wyszliśmy z klubu bo..- Popatrzył na mnie.- Bo Julii jest wykończona.
-...
- Dobra, dobra stary. Nie ma sprawy. Widzimy się jutro?
-...
- Okey, dobranoc.
*Koniec rozmowy*

Derek nawrócił samochód, a ja nie wiedziałam o co chodzi. To nie jest droga do mojego domu. 
- Stev prosił bym Cię przenocował. Nie chcę  byś była sama w domu..
- Co? Przecież nie jestem małą dziewczynką.- Uśmiechnęłam się słodko.
- Wiem, wiem. - Zmarszczył brwi.- Nie chcesz zostać ze mną? Nie lubisz mnie?- Zrobił smutną minkę.
- Derek oczywiście że Cię lubię i nie o to chodzi. 
- A o co ?- Znów zmarszczył brwi.
- O to że nie mam ubrań!?
- A o to się nie martw.- Mrugnął do mnie okiem.
- Eee.. bez mi tu takich.- Zaczęliśmy się głośno śmiać.

Zapadła między nami cisza. Chciałam ją jakoś przerwać, ale nie miałam pojęcia jak. Więc włączyłam radio samochodowe.
Zaczęła rozbrzmiewać świetna piosenka
- Naprawdę świetna piosenka. Taka spokojna relaksacyjna.- Mówiłam do Dereka, a on się uśmiechnął.
- No tak, jak powiem Ci że to moja ex dziewczyna uwierzysz?
- Czemu nie?- Zapadła Cisza.- Ej powiem Ci że to dziwne słuchać byłej dziewczyny. Hahahaha.- I zaś auto było wypełnione naszymi śmiechami..

MUZYKA OBOWIĄZKOWO.
Dojechaliśmy pod piękną gotycką wille.
Moje oczy się błyszczały z nie dowierzania. Było ciemno ale było widać wszystkie zielone roślinki, które nadawały temu domu tylko charakteru. - Ale tu pięknie, chciała bym tu zamieszkać.- Wymskło mi się. Derek popatrzył na mnie swoimi szczęśliwymi oczami.- Wiem, tu się wychowałem. I nie zamierzam tego domu opuścić. Za wiele wspomnień. -Chwycił moją dłoń chyba setny raz dzisiejszego wieczoru. Weszliśmy do środka, w przedpokoju ściągnęliśmy buty. Po czym poprowadził mnie do salonu.
 Powiem tylko to że dom na zewnątrz wygląda na stary, ale w środku jest nowocześnie urządzony. Usiadłam na kanapie i z niedowarzeniem rozglądałam się po salonie. - Cudnie.- szepnęłam sama do siebie. Derek stanął za mną i zaczął mi masować szyje. Z dziwiłam się. - Chcesz coś do picia?- Zaproponował.- Yhmm..- Potwierdziłam mrucząc bo tak było mi dobrze. - Herbaty? - Zadał pytanie, nie przestając masować. - Tak... Tak..- Zdołałam tyle z siebie wyrzucić. - A wiesz że teraz będę musiał przestać Cię masować. - Moje oczy się otwarły szeroko.- Wiesz co, chyba mi się odechciało pić!- Powiedziałam twardym tonem. Derek się zaśmiał.

Po długim masażu, była bardzo odprężona i zmęczona. Derek zauważył że chce mi się spać. Podszedł do mnie i chwycił mnie na ręce. - Serio, mam nogi.- Powiedziałam sennym głosem.
- Wiem skarbie..- Otworzyłam szeroko oczy. Derek się zaczerwienił.- Przepraszam, wymskło mi się. - Uśmiechnęłam się do niego.- Nic się nie stało, ty możesz tak się do mnie zwracać, przecież jesteś moim chłopakiem.- Zachichotałam.
W tym momencie weszliśmy do sypialni w ciemnych kolorach.
Położył mnie na łóżku gdzie po drugiej stronie leżał biały laptop. - Ehh.. Julii ?- przeciągał. 
- Co ?- Zapytałam.
- Chcesz spać w tej sukience? No wiesz nie obraź się jest bardzo śliczna, ale chyba nie nadaje się do spania.
- Derek, przecież nie będę spała w bieliźnie. - Uświadomiłam go. Po czym podszedł do dużej szafy i wyciągnął czarną koszulkę. - Masz.- Podał mi ubranie. - Dzięki.
- Idę po herbatę, możesz się bezpiecznie przebrać.- Zaś mrugnął do mnie po czym wyszedł. Szybko ściągnęłam czerwoną sukienkę. Po czym ubrałam koszulkę Dereka, pachniała proszkiem. Ładnie, tak schludnie. Koszulka sięgała mi tak do połowy ud. Nagle zauważyłam książkę na szafce nocnej i kiedy chciałam ją chwycić, do pokoju wszedł Derek z dwoma kubkami herbaty. Spragniona wzięłam łyka z czarnego kubka, lecz szybko pożałowałam bo poparzyłam się tylko. 
- Ale z ciebie fajtłapa, ale seksowna fajtłapa. - Podszedł do mnie bliżej i chciał mnie pocałować, ale szybko zareagowałam. Wzięłam poduszkę i zaczęła się bitwa na poduszki wszędzie puch latał. Śmiałam się w niebo głosy. I nagle leżałam pod Derekiem. - Nie wiem, co ty masz w sobie. Ale przyciągasz. Jesteś taka piękna.- Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle poczułam jego usta na moich. Oddałam pocałunki, było przyjemnie. Boże jaka ja się staje łatwa. Z wszystkimi się całuje jestem o krok zostania dziwką. Nagle przerwał, popatrzył mi się w oczy. - Przepraszam, nie powinno się to zdarzyć. Nie mogłem się opanować. Co by powiedział Stev..- Ponownie połączyłam nasze usta.- Nic się nie stało będzie to nasz mały sekret.- I znów całowaliśmy się bardzo czulę, ale zabrakło tego co odzywa się we mnie kiedy byłam z Harrym. Boże, jaka jestem skomplikowana. Nagle nasze pocałunki przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. - Ignoruj.- Powiedział przez pocałunki, ale kiedy telefon dzwonił już czwarty raz, zeskoczył ze mnie chwytając telefon.   

 *Rozmowa*
- Czego kurwa?- Krzyknął zdenerwowany do telefonu.
- ...
- Przepraszam. Nie, nie przeszkodziłaś w niczym.
-...
- Nie przepraszaj. Mów o co chodzi.
-...
- Co!? Zaraz będę. 
*Koniec rozmowy*

Odwrócił się do mnie, miał zaszklone oczy. Patrzył mi w oczy, pojedyncza łza pociekła po policzku.- Boże co się stało?

-----------------------------------------------------------------------
Bu! Jak myślicie co się stało? :)
<<< ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA >>>
~Rory ♥
Pozdrawiam siostrę : PAULINKĘ ! ♥
Która piszę również fantastycznego bloga.
http://lifenotdiee.blogspot.com/ <--- ZAJEFAJNY ♥

A i również zapraszam na mojego drugiego FF:
http://hell-harry-fanfiction.blogspot.com/



DZIĘKUJE ZA UWAGĘ. ♥