wtorek, 1 kwietnia 2014

XVII.

MUZYCZKA ;)

~*~

Dźwięk dzwonka rozniósł się po szkolnych korytarzach jakże i po klasach. Po kilku lekcjach z Isaacem szkoła nabiera innego znaczenia. Chłopak jest bardzo energiczny, jak również szalony. Rozśmieszał mnie na każdym kroku, już mnie nie obchodziło jakie plotki, pogłoski roznoszą te wścibskie małolaty. Właśnie ten rozbawiony chłopak trzymał mnie za rękę prowadząc do bardzo dużego pomieszczenia, zwanego stołówką. Górował tu kolor zielony, miał niby uspakajać? Śmieszne, było tu głośniej niż na koncercie. Ludzie dzielili się na grupki, siadając w osobnych stolikach. Zapewne nikt by się nie odważył odłączyć od grupy. Co rozbawiało mnie o wiele bardziej. Szliśmy w kierunku stolika, gdzie siedziała Caroline i Paulin w dobrych humorach. 
- Witam piękne panie. - Przywitał się z szarmanckim uśmiechem. 
- Cześć dziewczyny. - Ja też nie zamierzałam zwlekać, więc po chwili znajdowałam się w ich uściskach. 
- Heeej ! - Odpowiedziały piskliwym chórkiem.
- Dobra ja idę po jedzenie. Chcesz coś konkretnego czy zaufasz mi? - Zwrócił się tym razem do mnie na co dziewczyny otworzyły szerzej oczy.
- Wystarczy mi jakiś owoc i woda. 
- Noo okey.. - Był nie przekonany. Ale kiedy oddalił się trochę od stolika zawołałam.
- Nie obraziłabym się jak było by to jabłko. - Krzyknęłam za co żałuje bo połowa stołówki umilkła.
- Co się dzieje? - Szybko wydusiła z siebie Caroline.
- Hmm.. Nic, a co ma być? - Posłałam jej sztucznych uśmiech.
- Julii nam możesz powiedzieć.. - Dodała Paulin.
- Nic, a nic się nie stało.. - Zatrzymałam się na chwilę by spojrzeć na chłopaka, który zostaje zatrzymany przez trzy dziewczyny, które już widziałam. - Mieszkam z nim. - Wypaliłam bez zastanowienia.
- CO!? - Zadławiła się Paulin.
- No tak jesteśmy czymś w rodzaju rodziny ? - Moja odpowiedź bardziej brzmiała jak pytanie, ale to nic. 
- Jak do cholery ! - Tym razem psiknęła Carolina.
- Mój brat musiał wyjechać, a potem nie wiem jakim cudem znalazłam się z walizką u tego tam. - Wskazałam palcem. - Proszę, nie rozmawiajmy już o tym..
- Okey, dzięki że chociaż się jakoś tłumaczyłaś. - Nagle cała stołówka zamilkła, a drzwi otworzyły się z głośnym hukiem.
Nagle zauważyłam Harrego, który kipiał z wściekłości był razem ze swoimi kolegami. Zatrzymał się na środku, po czym zaczął kogoś szukać w duchu zaczęłam się modlić żebym to nie była ja. Popatrzyłam tam gdzie widziałam po raz ostatni Isaaca, ale już go nie było tak jak tych dziewczyn. Moje oczy napotkały jego zielone tęczówki. - O kurwa.. - Szepnęłam pod nosem gdyż Styles szybkim krokiem ruszył w moją stronę.
Zabrał książki z krzesła gdzie miał usiąść Isaac. 
- Zajęte! - Warknęłam, ale zignorował mnie bo swoją szanowną żyć posadził na czarnym krzesełku. 
Wyglądał naprawdę na przybitego, jego oczy ukazywały cały jego smutek. Aż żal mi się go zrobiło.
- Przepraszam, było pomiędzy nami dobrze, a jaa.. a jaa..- Jąkał się.
- To spierdoliłeś! - Wstałam wkurzona biorąc swoje książki ze stołu. Wszyscy patrzyli na nas, a w sali jakby makiem zasiał. Styles powtórzył moje ruchy. 
- Przepraszam, jesteś pierwszą osobą, którą przepraszam. Wybacz mi.
- I co mam Ci paść do stóp i dziękować!? - Wszystko we mnie buzowało, a ludzie którzy mnie obserwowali podsycali ogień, nienawidzę być w centrum. Harry zauważył że denerwują mnie wścibskie nastolatki, podziwiałam go za to że go w cale to nie rusza.
- NIE MACIE NIC INNEGO DO ROBOTY TYLKO PODSŁUCHIWAĆ!? - Wrzeszczał Hazz. Po czym spokojnym głosem zwrócił się do mnie. - Przepraszam Cię bardzo, bardzo. Mam nawet przeprosi-nowy prezent. - Zmarszczyłam brwi, co on myśli że mnie można przekupić? 
- Styles, cioto tego kwiatu jest pół świata. Olej ją. - Podszedł Zayn który zaczął denerwować Hazza.
- ZAMKNIJ SIĘ! Nie chcę nikogo innego, chce ją. - Warknął, na co Malik instynktownie się odsunął w tył. Tym razem zwrócił się do mnie. - Chcę ciebie Julii, zabija mnie twoja obojętność.
- Harry.. - Nie wiadomo skąd wybiegł Isaac uderzając Stylesa w twarz. Nie stracił równowagi lecz zakręciło nim, gdy się wyprostował z jego wargi zaczęła sączyć się krew. Bałam się że on zabije Isaaca. Lecz popatrzył na mnie swoimi smutnymi oczami, wytarł wargę i wyszedł. Zayn ponownie podszedł do mnie.
- Widzisz co ty mu robisz!? Przez jego zakochanie w tobie, zatraca się ! Zrób coś z tym ! - Krzyczał, a mi zaczęły łzy napływać. Co to kurwa miało być!?



Chciałabym się teraz rozpłynąć.
Rozpłynąć, być nie widoczna.
Chciałabym uciec jak najdalej. 
Jak struś schować głowę w piasek.
Chciałabym nie istnieć.

~*~

Przez resztę dnia nie odzywałam się do nikogo, próbowałam unikać Isaaca, lecz było to trudne. Na szczęście lub katorgę ostatnią lekcję miałam muzykę, gdyż wszystkie inne klasy były już przepełnione. Nie uśmiechało mi się bo aż wstyd się przyznać że nigdy nie śpiewałam.
Tak, tak Julii nigdy nie śpiewała, nawet pod prysznicem...
Na lekcjach dręczył mnie Harry, ale nie ten prawdziwy tylko w mojej głowie. Była tak nieziemsko przystojny jak prawdziwy, tylko jego oczy... Były bez blasku, były umierające?
Czy naprawdę doprowadzam go do tego stanu?
Czy on coś do mnie czuje ?
Przecież to nie możliwe, on przespał się z tą dziewczyną... Ale ja też nie jestem aniołkiem. Bo być może to ja przespałam się z Isaacem...
Mam dość nie mam nawet siły by żyć, a co dopiero by zostać w tej szkole. Ruszyłam do wyjścia, przed szkołą było prawie pusto.. Prawie w oddali zobaczyłam Harrego opierającego się o mój motor. Kamień spadł mi z serca. Podeszłam do niego, nie mam zamiaru się z nim kłócić, chcę żyć z nim w zgodzie. Bo coś naprawdę do niego mnie przyciąga.
- Ile tu czekasz? - Pierwsza wydobyłam z siebie jakikolwiek dźwięk. - Może trzy lub dwie.. - Jak w moim zwyczaju przerwałam mu.
- Minuty ? - Proszę niech to będą minuty, bo inaczej będę się czuć sto razy gorzej.
- Godzin.. - Cisza nastała pomiędzy nami i zaś ja postanowiłam ją przerwać.
- Gdzie mnie zabierasz? - Uśmiechnęłam się do zdezorientowanego chłopaka. 
- Serio chcesz ze mną jechać? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Lubie niespodzianki, a tym bardziej prezenty. - Posłałam mu oczko, po czym ukazał mi swój śnieżno biały uśmiech.


~*~
- Serio salon tatuażu i piercingu ? - Zapytałam chłopak ściągając kask. 
- Tak wiem że dziewczyny nie lubią takich miejsc, ale.. 
- Zapominasz że nie jestem jak inne. Bardzo mi się podoba tu. Poza tym zawsze miałam zamiar zrobić sobie tatuaż. - Byłam bardzo podekscytowana, ale mina Hazza się zmieniła.
- Ale przyjechaliśmy tu bo to ja chciałem sobie zrobić tatuaż i chciałem żebyś była przymnie. 
- Co!? No chyba sobie żartujesz, zmiana planów Styles ty będziesz siedzieć na kanapie, a ja się będę dobrze bawić. - Dałam mu kuksańca po czym skierowałam się do wejścia.


- Jesteś tego pewna? - usłyszałam głos zdenerwowanego chłopaka. 
- Taak ! I cicho siedź bo nie mogę ściągnąć bluzki, zahaczyła się o kolczyk. 
- Pomóż? - Kurde, naprawdę przydałaby mi się pomoc. Po rozmyśleniach za i przeciw zgodziłam się. 
Moim oczom ukazał się bardzo zadowolony chłopak. Zimne ręce dotknęły moich pleców na co pisnęłam, a chłopak wydał z siebie melodyjny śmiech.
- Przepraszam. - Szarmancko się uśmiechnął.

~*~

Obojczyk mnie piekielnie bolał, ale jestem z siebie dumna gdyż nie popłakałam się jak małe dziecko. Gdy wyszłam by pokazać Harremu swój tatuaż siedział bardziej zdenerwowany niż ja.

- Co się tak modlisz? - Usiadłam koło niego, nie zbyt się krępowałam, a powinnam bo byłam w samym czarnym staniku i jeansach. 
- Nareszcie, boli Cię? Chcesz lód, zawieźć Cię do domu?
- Uspokój się. Wszystko w porządku. - Próbowałam uspokoić chłopaka.
- Nie, nie jest. Nie powinienem się zgadzać. Po co to w ogóle zrobiłaś? - Zaczął się burzyć, na co się też zaczęłam denerwować.
- Powinieneś być zadowolony, pokłóciłam się z Isaacem, a pogodziłam z tobą. A tatuaż zrobiłam bo ten napis bardzo dużo dla mnie znaczy. - Ukazałam mu zafoliowany skrawek skóry, gdzie widniał czarnym tuszem wyryty napis:
"Amour vincit omniamiłość zwycięży wszystko"
- Co to znaczy ? 
- Dowiesz się w swoim czasie. - Powiedziałam spokojnie po czym musnęłam jego wargi. Musiałam to zrobić inaczej bym uschła. 
- Mam nadzieje, a co do Isaaca to dobrze. - Oddał mi pocałunek.
- Nie za dobrze, bo źle będzie się go ignorować w domu. - Powiedziałam przez pocałunki.
- Proszę !? - Odsunął się ode mnie.
- Ekhm.. Mieszkam z nim. - Mówiłam jak najciszej. 



JESTEM NAPRAWDĘ DZIWNĄ OSOBĄ.

----------------------------------------------------------
hahahahahaha i co wy na to?  :D
spodziewaliście się? ;)
Proszę o komentarze, bo to największa motywacja :) Dziękuje za wszystko! :I