poniedziałek, 17 marca 2014

VIII. Pogrzeb i początek nowych problemów.

Strasznie boli mnie głowa. Nie chce mi się jeszcze wstawać. -Gdzie ja jestem !?- Zerwałam się i usiadłam na łóżku. Rozglądałam się po pokoju.- Uff..- Ulżyło mi kiedy zobaczyłam gdzie jestem. Jestem w swoim pokoju, jak się tu dostałam?
Wszystko wraca, Derek, Tay i... Amelka.- Ona umarła, jak mogłeś zabrać tak niewinne dziecko!? No kurwa jak!?- Zaczęłam dławić się łzami.
Czemu sprowadzam na ludzi śmierć? Tam gdzie ja jestem, tam niewinni ludzie umierają.. Umieram z nimi. To jest okropne uczucie.. Pustki, smutku, złości.. Miałam zacząć od początku.

Do pokoju wszedł Stev z kubkiem w ręce, podał mi go.
- Masz.- Wręczył mi również jakąś białą małą tabletkę. Popatrzyłam na niego z zapytaniem.- To jest tabletka przeciw bólowa.- Usiadł koło mnie, a ja połknęłam tabletkę popijając ciepłą herbatą z cytryną.- Julii, słyszałam o wszystkim... Tak mi przykro.- Przytuliłam go mocno.
- Wierzyłam że wszystko będzie dobrze, wszystko. Jestem taka naiwna, wiesz co było w tym najgorsze? - Brat popatrzył na mnie nie wiedząc co powiedzieć.- Najgorsze jest to że pokochałam tą małą istotkę. Jak się uśmiechała, patrzyła, słodko nie wyraźnie wypowiadała słowa. Wszystko w niej pokochałam, taki mały aniołek. Boje się..
- Czego ?- Zapytał.
- Tego że za każdym razem jak kogoś pokocham... Ona zniknie.. Jak rodzice, Tom, a teraz Amelka.
- Kochanie, to nie była twoja wina. 
- Wiem. Ale też wiem kogo. Obiecuje że pomszczę Amelkę.
- Tylko nie rób nic głupiego.- Przytulił mnie mocniej.
Gdy już miał wychodzić zawołałam go.
- Stev..- Odwrócił się do mnie.
- Hmm..?- Mruknął.
- Kto mnie tu przywiózł?- Patrzył na mnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Harry..- Powiedział przerywając cisze i wyszedł zamykając drzwi. 

Otuliłam się kołdrą, nic mnie nie obchodzi. Mam teraz ten głupi moment kiedy jestem tak bardzo zła, że zaczynam płakać. Moje powieki stają się coraz cięższe, zmęczone od płakania. 
`sen`
Widzę ją jest taka szczęśliwa stoi w pięknej białej sukience i dwoma kucykami, wygląda jak anioł. Bawi się za dużymi butami zapewne mamy.
Tak powinno wyglądać jej życie, powinna być szczęśliwy, radosnym dzieckiem.. Powinna pójść do szkoły, zaliczyć pierwsze problemy. Poznawać przyjaciół. Powinna.. Być zbuntowaną nastolatką. Jednym słowem powinna zaliczyć wszystkie etapy życia, a potem dopiero umrzeć wraz z miłością swojego życia. Mała popatrzyła się na mnie i podbiegła do mnie, po czym rzuciła mi się w ramiona. - Kocham ciee, Jull.- Uśmiechnęła się do mnie.- Ja ciebie też kochanie, ja ciebie też.- Płakałam ze szczęścia. 
- Jull, jest tu tak ladne. Ale nie ma tu mamusi, tęsknie za mamusią. Zostaniesz tu ze mną?- Mała się rozpłakała, mocno przytulając się do mnie. Nagle białe drzwi się otworzyły , a z nich wyszedł..-Tom?- Nie mogłam uwierzyć stał tam.
- Co tu robisz?
- Boże Tom!- Podbiegłam do niego.. - Czemu nie mogę Cię dotknąć!?- Krzyknęłam.
- Przepraszam Julii, przepraszam.. Nie chciałem Cię zostawiać. Proszę idź już..
- Nie ! Ja tu zostaje z wami..
- Nie Julii. Masz ułożyć sobie życie bez ze mnie. 
- Czemu jesteś taki samolubny. Kocham Cię, Kocham Cię Tom.
- Nie rozumiesz że to wszystko się skończyło!?- Krzyknął.
- Coo..!? Jak nie dla ciebie zostanę tu dla Amelki.. - Popatrzyłam w stronę gdzie stała dziewczynka, nie było jej.
- GDZIE ONA KURWA JEST!? TOM GDZIE JEST?- Zaczęłam nerwowo szukać dziewczynki po pokoju, nigdzie jej nie było.
- Gdzie jest Tom..- Rozpłakałam się jak małe dziecko..- .. Gdzie jest?
- W lepszym świecie, Julii. Ona zaznała już spokoju, proszę Cię obiecaj mi że zajmiesz się sobą. Zakochasz ponownie i zaznasz życia takiego jak chcieliśmy..
- Nie Tom. Będę decydować za siebie. - Popatrzył na mnie i się odwrócił.
-To jest pożegnanie...- Szepnęłam.
- Nie, jeszcze się zobaczymy...- Rozpłynął się w powietrzu.
- TOM NIE ZOSTAWIAJ MNIE!
`koniec snu`

Ktoś mną szarpał. Lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam że to Stev, mocno się do niego przytuliłam. - Stev, widziałam ich.. Widziałam..- Mówiłam przez łzy.
- Spokojnie kochanie.
- Nie wierzysz mi.- Odsunęłam się od chłopaka.
- Julii, mam złe wiadomości...- Teraz to on miał mokre policzki.
- Co się stało?- Patrzyłam na chłopaka, czekając jak na wyrok.
- Tay..
- Co z Tay !?- Nie wiedziałam o co się stało.
- Popełniła samobójstwo...- Nie mogłam w to uwierzyć.
- Jak? CO?- Krzyknęłam.
- Skoczyła z dachu, po tym jak wybiegłaś... Ona zabiła się. 
-NIE..- Zaczęłam histerycznie płakać.
- Po pogrzebie, wyjedziemy.- Chciał już wyjść z pokoju, ale chwyciłam go za rękę.
- Nie, nie będziemy uciekać..- Powiedziałam przez łzy.

TRZY DNI PÓŹNIEJ
Te dni były dla mnie koszmarem, mój własny horror. Jedyne co potrafiłam to płakać i spać. Moje myśli były przy Tay i jej córeczce. Ale także przy Harrym, nie pisał, nie dzwonił. Za każdym razem jak patrzyłam w jego okno było zasłonięte. Może dał sobie już spokój? Nie wiedziałam że tak łatwo da mi spokój. Właśnie kończę się przygotowywać na ... Pogrzeb. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam przedziałek na środku. Sukienka sięgała mi do połowu ud, była czarna z długim rękawem. Do tego ubrałam czarne szpilki. Nie starałam się wyglądać jakoś pięknie... Derek staczał się, nie dziwie mu się. Odeszły od niego dwie najważniejsze kobiety. Poprosił mnie bym powiedziała coś na pogrzebie, zgodziłam się. Gdy już miałam wychodzić, za wibrował mi telefon. Odczytałam wiadomość. 
*SMS OD STYLESA*
Skarbie, dziś o dziesiątej przyjadę po ciebie. 
Wyścig jest gotowy tylko brakuje Ciebie.
Co powiesz na kolacje po? 
A, nie masz wyboru. :)
H. x

Co za człowiek już myślałam że dał sobie spokój. Wzięłam kluczyki od ścigacza, wsiadłam i kierowałam się w stronę cmentarza... Było zielono i czarno. Było mało osób... Smutne. Gdy doszła do wykopanej dziury spojrzałam w nią.. Zobaczyłam dwie trumny. Na dużej pewnie Tay, była umieszczona mniejsza Amelki. Chciało mi się płakać...
Ksiądz wygłosił kazanie i zawołał mnie bym powiedziała coś...
Stanęłam na podwyższeniu i podeszłam do mikrofonu. Rozejrzałam się jeszcze raz po bliskich mi osobach. Był Derek, Stev, jakiś chłopak... I ich rodzice? Znajomi? Nie wiem było jeszcze około siedmiu osób płaczących. Nie wiedziałam co powiedzieć.. Tyle razy przygotowywałam się, a w jednej chwili wszystko zapomniałam.. Zaczęłam nie pewnie..
- Witam, mam na imię Julii. Poznałam Tay i Amelkę przez Dereka..- Popatrzyłam na niego, uśmiechnął się do mnie blado.- Powiem szczerze, nie znałam ich parę lat, miesięcy, tygodni. Znałam je dwie doby. Tak wszyscy dobrze słyszeli dwie doby. Ale to były najlepsze dwie doby w moim życiu, poznałam dwie najwspanialsze kobietki.-Po moich policzkach popłynęła łza.- Amelka była taka piękna, szczęśliwa.. Nie było widać po niej że umiera. Pamiętam jak powiedziała mi że mnie Kocha, tak dobrze słyszeliście po nie całej dobie wyznała że mnie kocha.. Obiecała mi również że nie odejdzie. - Zrobiłam pauzę.-I nie odeszła! Jest tutaj!- Wskazałam na moje serce.- I nigdzie stąd się nie ruszy. Nie pozwolę na to. Tay... Czy ktoś wie jak to jest stracić swoje jedne dziecko! Każdy by nie wytrzymał.. Zrobiła to by być przy małej, by nie była sama.- Uśmiechałam się do siebie.- Nie lubiła być sama, zawsze ktoś musiał przy niej być. Tay jeśli mnie słyszysz wiedz że bym zrobiła to samo... To samo! - Zeszłam z podestu podeszłam do dziury i rzuciłam dwie róże białą i czerwoną. Kiedy wszyscy ruszyli do wyjścia ja stałam i wpatrywałam się w dwie trumny.
Ktoś chwycił mnie z tyłu i przytulił. - Dziękuje za wszystko.- Szepnął mi Derek do ucha. 
- Nie ma za co!- Obróciłam się w jego stronę i pocałowałam w policzek. 
- Jest za co.. Wyjeżdżam.- Zrobił pauzę i  z tylnej kieszeni wyciągnął białą kopertę.- Proszę, Tay mi to dała dla ciebie przed... Tym. - Wzięłam od niego kopertę i się pożegnałam. Kiedy on kierował się w stronę wyjścia usiadłam na ławeczce i popatrzyłam na nieskazitelnie czystą kopertę z napisem Julii.
==============================================
:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c:c
Smuteg.. Wiem chujowe, i wiem że uśmierciłam w ciągu dwóch rozdziałów dwie osoby, ale musiałam przepraszam ! :*